Z muchówką na troć – Technika. część 2
Podawanie muchy: Łeba w górnym odcinku gdzie występują trocie jest stosunkowo wąską rzeką. Jej średnia szerokość wynosi około 11-14 metrów, więc i klasyczne rzuty w poprzek nurtu nie są tutaj wskazane. Linka położona w poprzek pod kątem 90 ° jest szybko zmywana przez nurt i znoszona pod brzeg, nie mając możliwości osiągnięcia pożądanej głębokości. Efektywniejsze są rzuty w poprzek, ale pod kątem ostrym z nurtem rzeki. Takie podanie muchy, na dłuższym sznurze, gwarantuje nam, że przynęta osiągnie odpowiednią głębokość i pozwoli pozostać nam dla troci niezauważonym.. W niższych partiach rzeki, gdzie jest ona znacznie szersza możemy wykonywać rzuty pod kątem prostym. Muchę kładziemy na wodzie delikatnie, unikamy chlapania końcówką sznura, co jest dosyć trudne w przypadku stosowania leadcore.
Prowadzenie i taktyka: Po położeniu sznura na wodzie pozwalamy, aby spokojnie spływał on do brzegu na którym stoimy. Możemy bardzo delikatnie i drobnymi ruchami dłoni podciągać co jakiś czas linkę ożywiając tym samym ruchy wykonywane przez muchę. Wędka w stosunku do prowadzonego sznura powinna być ustawiona pod kątem zbliżonym do prostego ze szczytówką pochyloną jak najbliżej lustra wody. Musimy mieć pełną kontrolę nad sznurem. Jeśli zbieramy linkę w tzw. ósemkę problemu nie ma, jeśli inaczej musimy stale kontrolować czy przypadkiem nie jest gdzieś zaplątany. Nad wodą zachowujemy się jak najciszej, ustawiamy się tak, aby w przypadku słonecznej pogody nasz cień nie padał na wodę. W czasie połowu z wysokiej skarpy lub odsłoniętego brzegu staramy się pozostać dla ryby jak najmniej widocznym. Branie: Jeżeli nagle poczujemy silne, wyrywające naszą muchówkę z rąk zatrzymanie a na końcu zestawu miły pulsujący i prujący z całą mocą w dół rzeki ciężar, z pewnością jest to troć. Moment brania jest na tyle niespodziewany i mało przewidywalny, że rzadko kiedy mamy czas na zacięcie. Okazuje się jednak, że troć praktycznie zacina się samoczynnie. Otóż Salmo trutta trutta płynie za muchą z otwartym pyskiem, a gdy ją pochwyci wykonuje zwrot, w tym momencie czujemy branie a ryba pod ciężarem linki praktycznie zacina się sama, choć czasami zdarzają się delikatne brania, podobne do zaczepu.
.jpg) Hol i lądowanie: Przede wszystkim spokój. Nie wykonujmy nerwowych ruchów, starajmy się utrzymać stale napięty zestaw nie dopuszczając do jakiegokolwiek luzu na lince, mając ją pod stałą kontrolą, nie pozwalamy troci na ucieczki w górę rzeki, takie sytuacje kończą się zazwyczaj stratą ryby. Troć to bardzo waleczny i wymagający przeciwnik, wykorzysta każdy nasz błąd. Nierzadko zmusza nas do oddania kilkunastu metrów linki, często młynkuje, muruje do dna. Im bliżej wiosny tym ryby w lepszej kondycji, silniejsze, niekiedy wyskakują z wody. Nie spieszmy się z podbieraniem ryby, poczekajmy, aż wyraźnie wyłoży się na bok i będzie gotowa do podebrania. Potem wystarczy naprowadzić rybę do obszernego podbieraka i zastanowić się czy warto zwrócić jej wolność… Nigdy nie chwytajmy za żyłkę, to podstawowy błąd w większości przypadków kończy się stratą ryby.
Pogoda: Najważniejszy wydaje się być stan wody, najlepsze są stany średnie i delikatnie trącona woda, lub woda opadająca. Nasłonecznienie raczej nie wpływa na brania. Brania należy się spodziewać zarówno przy zachmurzonym niebie jak i w pełnym słońcu, szczególnie podczas zmiennego zachmurzenia. Najwięcej brań jest rano do godziny 12 oraz wieczorem. Silny mróz nie wyklucza brań i możliwości złowienia troci.. Powstaje jednak poważny problem z zamarzającymi przelotkami, przeszywającym chłodem i trudnymi warunkami do połowu. Powoduje to rzecz jasna to, że większość z nas woli przeczekać ten trudny okres i wyruszyć na łowy w znacznie bardziej sprzyjających warunkach.
Muchy: Ostatnimi czasy bardzo popularne w łowieniu troci są wszelakiej maści zonkery. W pierszych dwóch miesiącach prym wiodą kolory jasne, np. biały, szary. Marzec i kwiecień to miesiące spod znaku zielonych much imitujących żabę. Nie należy jednak zapominać o starych klasycznych wzorach much trociowo – łososiowych. Warte uwagi są muchy naszego kolegi Leszka Soboty, to typowe muchy używane przez wdkarzy nad Łebą.Muszka musi spełniać 3 warunki- podobać się nam, bo przecież jak mamy zaufanie do przynęty to bardziej przykładamy się do rzutówi wtedy nasze machanie ma sens, ładnie pracować i być widoczną dla ryb. Aby te warunki spełniła musi być wykonana z odpowiednio miękkich i dobrze pracujących w wodzie materiałów- tj .marabut, lis, koza, królik itp. Generalna zasada mówi ze w jasny dzień powinno się stosować jasne muchy a w ciemny ciemne, Nie wydaje się jednak, że jest to reguła. Należy po prostu wierzyć w swój wabik i trochę eksperymentować. Łowienie troci muchę to nie tylko sztuka dla sztuki to także ciągła obserwacja i wyciąganie wniosków, także walka z samym sobą, gdy kolejna wyprawa nie przynosi rezultatu, to nie lada wyzwanie... A kiedy nasze marzenia się spełnią i na naszą muchę skusi się ryba, radość jest podwójna. Tego właśnie pozostaje życzyć czytelnikowi. Z wędkarskim pozdrowieniem! Wodom cześć! aut. i foto. Mateusz Zawadzki Marcin Kostuch
|